Szkoła Podstawowa nr 11 im. gen. Dezyderego Chłapowskiego w Poznaniu

Wywiad z mgr Zbigniewem Hawrankiem, emerytowanym nauczycielem Szkoły Podstawowej nr 11 im. Dezyderego Chłapowskiego w Poznaniu

Dni
Godzin
Minut
Sekund

Do końca roku :)

Artykuł ukazał się kwartalniku Polskiego Towarzystwa Technologii i Mediów Edukacyjnych – Nr 2  czerwiec 1997, str. 50-53 (Przyp. Z.H.)

Józef Pielachowski
Poznań, 1997 r.

11 lat nauczycielskiej fascynacji informatyką

Wywiad z mgr Zbigniewem Hawrankiem, emerytowanym nauczycielem Szkoły Podstawowej nr 11 im. Dezyderego Chłapowskiego w Poznaniu


Kiedy i w jakich okolicznościach zetknął się Pan po raz pierwszy z komputerem?

Było to w roku 1986, a miałem już wtedy 49 lat. Pojawiły się wtedy w Polsce małe, ośmiobitowe komputerki. Była to mała klawiatura, pudełko z zasilaczem, a rolę monitora pełnił zwykły telewizor. Nie było żadnej stacji dysków, podłączało się urządzenie do magnetofonu kasetowego. Dane przekazywała więc zwykła kaseta. Taki właśnie komputer marki ZX „SPECTRUM” został zakupiony przez Komitet Rodzicielski Szkoły Podstawowej nr 11. Dyrekcja przekazała mikrokomputer w moje ręce. Byłem wtedy nauczycielem fizyki i dysponowałem nieźle wyposażoną pracownią fizyczną. Oczywiście nie miałem większego pojęcia o obsłudze komputera ani o jego wykorzystaniu w procesie nauczania, ale taka była decyzja dyrekcji. Więc zabrałem się za rozgryzanie maszyny, a nie było to wcale łatwe. Instrukcja była napisana po angielsku, a ja wtedy nie rozumiałem tego języka ani w ząb! Dzięki koledze angliście udało się tekst spolszczyć i tak się zaczęło. I od razu zostałem wciągnięty! Szybko zapoznałem się z zasadami obsługi komputerka, a była ona stosunkowo prosta. Komputer umożliwiał uruchamianie gotowych programów i tworzenie samemu prostych programów, takich jak teksty, prosta grafika, a nawet melodie na użytek domowy. Język rozmowy z tym urządzeniem to język BASIC.

Jak Pan porównałby możliwości ówczesnego ZX „SPECTRUM” z ofertą dzisiejszych PC?
To już 11 lat! Skok jest niesamowity, a przyśpieszenie w doskonaleniu funkcji komputera osobistego i rozmowy z nim zapierają dech w piersi! Ale w tamtym czasie wydawało się, że sięgamy szczytów nowoczesności! Nie gardzili takimi komputerkami nawet profesorowie uczelni wyższych. Wielu nauczycieli akademickich, z którymi utrzymywałem kontakt, poszukiwało różnych możliwości dydaktycznego wykorzystania tych nieskomplikowanych urządzeń. Pasjonaci sami konstruowali różnego typu oprzyrządowanie, np. „interface”, umożliwiające podłączenie drukarki itd. Takie oprzyrządowanie różnymi drogami i sposobami gromadziłem w swojej pracowni, aby poszerzać możliwości naszego pierwszego komputera.

Co Pan wtedy postanowił w związku z odkrywaniem przez siebie możliwości, nawet tak niezaawansowanego komputera jak ZX „SPECTRUM”?
Gdy wstępnie poznałem instrukcję użytkową urządzenia, musiałem poznać wszystkie i jego, i swoje możliwości. Nie było już odwrotu. Informatyka zaczęła wciągać człowieka nieodwracalnie. To zaś wymagało czasu. Musiałem mieć ten komputer w domu, na co dzień, a raczej na noc! Dyrektor szkoły nie utrudniał mi tego. Brałem więc aparat do domu, a żona moja wkrótce doświadczyła losu tzw. „wdowy komputerowej”. Niby byłem w domu, ale tak jakby mnie nie było! Poświęcałem wtedy ZX „SPECTRUM” cały wolny czas.
Powiedziałem sobie, że aby cokolwiek zrobić z komputerem w nauczaniu szkolnym, muszę najpierw sam rozgryźć wszystkie jego „oferty”. Przyznaję, że wymagało to pewnego samozaparcia. Pomogły mi tu moje doświadczenie i postawa wyniesione z harcerstwa. Zwłaszcza postawa wytrwałości, dociekliwości. „Harcerz chce wiedzieć więcej niż wie, umieć więcej niż umie”. Ten fragment dawnego prawa harcerskiego szczególnie głęboko sterował i do dziś steruje moimi poczynaniami. (Pan Zbigniew Hawranek ma stopień harcmistrza). Muszę także od razu oświadczyć, że moje zgłębianie informatyki to od początku do końca czyste samouctwo.
Jak wspomniałem, rozpocząłem od nauki języka BASIC i tworzenia pierwszych prostych programów, które zapisywałem na kasetach magnetofonowych. Opracowałem około 40 takich prostych programów. Po około 3-4 latach byłem już w miarę dobrze przygotowany do robienia dydaktycznego użytku z komputeryzacji.

Dyrekcja szkoły znalazła gdzieś środki pozabudżetowe na zakup kolejnych aparatów. Miałem już cztery komputery tej samej klasy, w tym dwa typu „TlMEX” . Pozwoliło to na uruchomienie pierwszych zajęć z dziećmi. To, czego sam się nauczyłem, mogłem przekazywać dzieciom. Było to tzw. kółko komputerowe, które funkcjonowało przy pracowni fizycznej. I tak rozpoczęła się moja droga nauczyciela informatyki. Ale dopiero w roku 1991, a wiec po pięciu latach od mego pierwszego zetknięcia się z ZX „SPECTRUM” powstały w mojej szkole w miarę profesjonalne warunki do obowiązkowego nauczania informatyki. Komitet Rodzicielski zakupił wtedy ze swoich środków 4 komputery dość wysokiej już klasy AT, kompatybilne z IBM. W tym także czasie zafundowałem sobie prywatny komputer XT. Komputer ten miał „skrzynkę”, monitor, klawiaturę. Miał już twardy dysk. Na tym komputerze zacząłem zgłębiać system DOS. W tym samym czasie w szkole powstała wydzielona pracownia informatyki, kupiliśmy niezbędne oprzyrządowanie, w tym drukarki.

Jak Pan ocenia postawy uczniów wobec techniki komputerowej?
Gdy powstała pracownia komputerowa, rozpocząłem realizowanie obligatoryjnego programu nauczania informatyki w szkole podstawowej MEN. Program oczywiście dostosowałem do własnej wiedzy i umiejętności oraz do wyobrażenia o przyszłych potrzebach moich wychowanków w tym zakresie. Prowadziłem więc zajęcia obowiązkowe, a równolegle dla chętnych tzw. kółko komputerowe. Mam za sobą pięć lat nauczania informatyki w systemie obowiązkowym (do przejścia na emeryturę nauczycielską) i blisko 10 lat z dziećmi zainteresowanymi szczególnie (kółka, zespoły). Zawsze byłem bardzo zadowolony ze swoich uczniów. Nie miałem przypadków wyraźnego nielubienia czy odcinania się dzieci od informatyki. One także, tak jak i ja, były i są zafascynowane nową techniką. Uczniowie zawsze sprawiali mi i sprawiają nadal ogromną przyjemność swoim stosunkiem do komputera i jego możliwości.

A nauczyciele? Przecież oni także powinni interesować się informatyką, a w niedalekiej przyszłości wręcz stosować komputer jako narzędzie pracy dydaktycznej.
Zaproponowałem w pewnym momencie moim kolegom, że nauczę ich obsługiwać komputer i to nieodpłatnie. Grono pedagogiczne jest w naszej szkole bardzo sympatyczne i bardzo się lubimy.

 Z grona liczącego 60 osób  na pierwszy kurs zgłosiło się 10 osób, a wytrwało do końca tylko 5. Nie było to zbyt optymistyczne. Ta postawa zresztą nie zmieniała się na lepsze. Różne są tego przyczyny. Często nauczyciele zniechęcali się po zetknięciu z pierwszymi trudnościami. Brakowało im wyraźnej motywacji, a przede wszystkim komputera w domu. Czasami mamy do czynienia z pewnym „skostnieniem” czy z kierowaniem się rutyną. Wielu ludzi boi się zmiany, dodatkowego wysiłku. Sądzę, że niektórzy bali się komplikacji w pracy po opanowaniu komputera. Może bali się, że dyrekcja będzie ich zmuszać do wykorzystywania tego urządzenia w codziennej pracy.
Inny stosunek do informatyki obserwowałem u uczestników moich kursów dla dorosłych mieszkańców Osiedla. Wiele takich kursów przeprowadziłem i to na poziomie dla początkujących, i dla zaawansowanych. Skromne dochody z tej działalności przekazywałem na zakup różnych urządzeń do pracowni informatyki w szkole. Motywacje i wyniki szkolenia tej grupy osób muszę ocenić wysoko. Praktycznie wszyscy kończyli swoje kursy. Programy takich kursów wymyślałem sam, dostosowując je do różnych grup zawodowych (księgowi, lekarze, adwokaci, także studenci). Od 1991 do 1996 roku prowadziłem nieprzerwanie tego typu działalność. Łącznie ponad 70 osób ukończyło moje kursy.

Jak Pan ocenia dostęp szkół polskich do nowoczesnego sprzętu komputerowego?
Trudno mi to ocenić bez szczegółowych danych statystycznych, ale z moich kontaktów z nauczycielami innych szkół wiem, że dużo szkół dysponuje już takim sprzętem. Również w małych szkołach wiejskich. Głównie rady rodziców biorą sobie za punkt honoru zafundowanie swej szkole komputerów, a nawet całej pracowni. Problemem jest nieraz znalezienie nauczyciela informatyki, a także to, że szkoły, które dawno już wystartowały do informatyki, szybko spostrzegły, iż ich aparatura komputerowa jest już nienowoczesna, powolna, mało pojemna, a dotacje czy dary władz oświatowych i innych sponsorów uszczęśliwiają szkoły w tym zakresie „dziewicze”. Sam byłem świadkiem tego procesu przy różnych okazjach, gdy okazywało się że „nowicjusze” mają nowoczesny sprzęt, a „pionierzy” poza własną inicjatywą nie mają właściwie na kogo liczyć!


Świat znalazł się w sieci INTERNETU. Co się właściwie dzieje, czy Pana szkoła ma już dostęp do tej światowej sieci?
Najbliższy naszej szkoły węzeł internetowy znajduje się w Zespole Szkół Łączności. Moglibyśmy się tam podłączyć, oczekujemy na takie zaproszenie. Rzecz w tym, że musimy unowocześnić naszą własną pracownię. Nasze komputery mają, niestety, zbyt małą pojemność, AT są już po prostu przestarzałe. Nowoczesne komputery — to moje kolejne marzenie. Wiele klas i pracowni powinno dysponować komputerami.
Jeśli chodzi o szerszy pogląd na to, co się aktualnie dzieje na świecie i w naszym kraju także, to akcentuje się raczej zagrożenia, zwłaszcza dla młodych ludzi. Chcę tu wyraźnie powiedzieć, że powszechnego dostępu do INTERNETU po prostu uniknąć się nie da! Już za kilkanaście lat będzie on w Polsce tak samo dostępny jak telewizor z magnetofonem. Dołączymy do wielkiej światowej wioski, a ma to naturalnie swoje dobre i złe strony. Zagrożeń, jak Pan to określił, nie rozwiąże technika ani też jakaś światowa cenzura. Tutaj jest potrzebna świadomość
i określone działania tych, którzy za młode pokolenie odpowiadają. Mam tu na myśli rodziców w domu i nauczycieli w szkole. Ale możliwości techniczne także się zaczynają pojawiać. Jeśli chodzi o INTERNET, to możemy u „organizatora”, z którego sieci korzystamy, zamówić blokowanie programów nieakceptowanych przez nas (np. pornograficznych) tak, jak możemy zablokować w telekomunikacji dostęp naszych dzieci do niepożądanych numerów (np. party-line). W każdym razie prawdą jest, że coraz więcej czasu na świecie pochłania ludziom przesiadywanie przed różnymi ekranami czy monitorami. Zgadzam się, że jest to problem. Myślę, że większa aktywność wychowawcza rodziców i nauczycieli może ustrzec młode pokolenie przed niebezpieczeństwami stąd wynikającymi. Ale generalnie uważam, że od tej techniki nie ma odwrotu, że jest ona wspaniała, spełnia marzenia ludzi współczesnej cywilizacji. Wbrew pozorom owo fizyczne „przykucie” ludzi do ekranów zwiększa jednak ich swobodę wyboru w kontaktach ze światem, a więc i poczucie wolności.

I ostatnie pytanie: Co Pan aktualnie robi, co Pan zamierza?
Cały czas przekazuję innym swoją wiedzę informatyczną, zdobytą poprzez samokształcenie. Rozwój informatyki, techniki komputerowej jest tak szybki, że już po prostu nie nadążam, a mam ambicję być na bieżąco ze wszystkim w tej materii. Ciągle siedzę w księgarniach, ostatnie pieniądze wydaję na podręczniki, czasopisma i programy. Ich studiowanie, stosowanie –— to treść mojej codzienności. Muszę być gotowy do pomagania ludziom. I to są również moje plany na przyszłość. Wiem, że moja wiedza w jakiejś dziedzinie informatyki może nie jest pogłębiona. Nie martwię się tym. Chcę obejmować całość tej wspaniałej techniki. Gdy pojawia się konkretna potrzeba, wtedy do końca zgłębiam dane zagadnienie. Nie chcę marnować pozostałego mi czasu na zgłębianie bardzo wąskich zagadnień, jak np. „wpływ komarów na rozwój dorożkarstwa w Poznaniu w latach międzywojennych”!
  Serdecznie dziękuję za rozmowę.

Dane kontaktowe

Szkoła Podstawowa nr 11 w Poznaniu
os. Wichrowe Wzgórze 119
61-699 Poznań
tel.(fax): (61) 823-04-31

Skip to content